Kwiecień 2017 r. to w Warszawie przygnębiająca pogoda za oknem, zimno, pada
śnieg z deszczem. A przed nami perspektywa spędzenia 10 dni na słonecznej
Majorce.
Wszyscy przygotowują się do
Wielkanocy, a my pakujemy bagaże, bo tuż przed świętami lecimy do Palmy.
Startujemy wieczorem z Modlina. Na płycie lotniska hula zimny wiatr, kiedy
stojąc w kolejce z innymi pasażerami czekamy na wejście na pokład.
W Palmie lądujemy przed północą.
Szybko udajemy się do wypożyczalni, bo przed nami jeszcze 1,5 godziny jazdy do
Cala d’Or na wschodnim wybrzeżu wyspy. Pani z wypożyczalni proponuje nam, abyśmy po dopłacie 30 EUR zamiast
zarezerwowanego Clio, wzięli nowe Suzuki Grand Vitara. Nie zastanawiamy się
długo i odjeżdżamy Suzuki z lotniska autostradą na wschód. Droga jest dobrze
oznaczona i wszystko przebiega gładko dopóki nie wjedziemy w pas mgły, która
właśnie nadciągnęła od strony morza. Jedziemy we mgle jakieś 20 minut. Mało to
komfortowe, bo jesteśmy zmęczeni, na jakimś odludziu w środku nocy, a
widoczność sięga zaledwie kilku metrów.
Na szczęście bez problemów udaje
nam się dotrzeć do miejscowości, w której spędzimy najbliższe 10 dni. Trochę
krążymy po miasteczku, zanim udaje nam się znaleźć hotel.
Jest 2.00 w nocy, a może nad
ranem. Zatrzymujemy się w hotelu apartamentowym Cala Azul Park, który zgodnie z
opisem miał być nad samym morzem. Nie ukrywam, że o nasze rezerwacji
zdecydowało nie tylko położenie, ale i świetna cena – 2500 PLN za 10 dniowy
pobyt dla czterech osób.
Jest środek nocy i nie widzimy
niczego poza kilkoma budynkami. Słysząc szum fal domyślamy się, że morze jest
tuż tuż.
Padamy zmęczeni, bo już 3.00 w
nocy.
A rano widzimy to:
Dzieci jeszcze śpią, a ja ruszam
na poszukiwanie czegoś na śniadanie. Niestety w sklepiku przy hotelu nie ma nic
bezglutenowego.
W ciągu dnia odkrywamy najbliższą
okolicę. Kilka minut jazdy od hotelu, znajduje się duży market Eroski, a w nim
mrożone bagietki bezglutenowe, wędlina bez glutenu i inne artykuły spożywcze.
To będzie nasz główny punkt zaopatrzenia w jedzenie, także bezglutenowe.
Bagietki po rozmrożeniu okazują
się bardzo smaczne, choć do najtańszych nie należą – ok. 1,6 EUR za sztukę.
Kupujemy też jakieś makarony i gotowe sosy bezglutenowe, na wszelki wypadek.
Nie zużyjemy ich będąc na miejscu, bo okaże się, że będziemy jeść na mieście.
Cala d’Or okazała się bardzo
przyjemną miejscowością i świetną bazą wypadową do zwiedzania Majorki.
Jeszcze przed przyjazdem
wyszukałam kilka restauracji bezglutenowych. Jak się później okazało, dobrze, że
kilka – bo część z nich była jeszcze zamknięta, a część dopiero przygotowywała
się do sezonu, który miał się rozpocząć niebawem na początku maja.
W Cala d’Or stołujemy się przede
wszystkim w restauracji Regina lub tapas barze La Bodega. Obydwie restauracje
znajdują się w samy centrum naszej miejscowości.
La Bodega - zdjęcia ze strony restauracji |
Metrowa deska tapas - niestety nie dla bezglutenowców, bo niektóre tapas zwierają gluten |
Można jednak zamówić na sztuki tapas bez glutenu |
W La Bodega najczęściej wybieramy
metrową deskę tapas. Niektóre z tapas są również w wersji bezglutenowej, więc
dla M. wybieramy właśnie takie. Jej ulubionym daniem są krewetki, zapiekane z
oliwą i czosnkiem oraz pieczony łosoś.
W wersji bezglutenowej m.in. łosoś |
Jedyną wadą jedzenia w La Bodega
jest cena. Obiad dla czterech osób z napojami, w tym przepyszną Sangrią, to
wydatek rzędu 80-100 EUR.
W restauracji Regina jemy zwykle
przepyszną paellę z owocami morza lub ryby. Nie musimy martwić się o to, czy dania są rzeczywiście
bezglutenowe, gdyż - jak dowiadujemy się
od właściciela – jego żona ma celiakię, więc wszystkie zasady jedzenia
bezglutenowego są w Reginie znane i przestrzegane. M uwielbia to miejsce, bo
kelnerzy witają ją z daleka, po pierwszej wizycie już pamiętają, że ona jest na
specjalnej diecie, więc nie musimy nikomu tłumaczyć, jakiego jedzenia
potrzebujemy.
La Regina - nasza ulubiona restauracja w Cala d'Or |
Restauracja Regina to nasza
absolutna faworytka, jeśli chodzi o jedzenie na Majorce. Cena za obiad dla
czterech osób to ok. 60-80 EUR. Nasz syn szczególnie zasmakował w przepysznych
żeberkach, choć w Polsce nie był ich miłośnikiem.
Polecamy też cudowną paellę i
dania z ryb oraz pizzę bezglutenową. Dla mnie to herezja jeść pizzę w
Hiszpanii, ale nasze dziecko w którymś momencie zażyczyło sobie właśnie tego,
bo „zawsze musi spróbować pizzy bezglutenowej w nowym miejscu”. Potwierdzamy
więc niniejszym, że w Reginie jest pizza i lasagne w wersji bezglutenowej.
Bezglutenowa pizza |
Pyszna ryba w restauracji la Regina |
Krewetki zapiekane z oliwą i czosnkiem |
Niestety podczas naszego pobytu
nie udało nam się znaleźć bezglutenowej lodziarni; choć w jednej z nich
zapewniano nas, że lody są bez glutenu, to M miała później bóle brzucha. Nie
mamy pewności, ale jednak podejrzewamy, że lody były zanieczyszczone.
Zamiast lodów, amatorom słodkości
możemy polecić mrożone desery jogurtowe w APTC Yogurteria Creperia - kilka
minut spacerem od naszych restauracji. Mrożony jogurt serwowany jest z dwoma
lub trzema dodatkami: owocami, sosami, posypkami, z których część jest bez
glutenu. Polecamy, jako alternatywę dla lodów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz