sobota, 10 marca 2018

Majorka - część wschodnia



Kwiecień 2017 r. to w Warszawie przygnębiająca pogoda za oknem, zimno, pada śnieg z deszczem. A przed nami perspektywa spędzenia 10 dni na słonecznej Majorce.
Wszyscy przygotowują się do Wielkanocy, a my pakujemy bagaże, bo tuż przed świętami lecimy do Palmy. Startujemy wieczorem z Modlina. Na płycie lotniska hula zimny wiatr, kiedy stojąc w kolejce z innymi pasażerami czekamy na wejście na pokład.
W Palmie lądujemy przed północą. Szybko udajemy się do wypożyczalni, bo przed nami jeszcze 1,5 godziny jazdy do Cala d’Or na wschodnim wybrzeżu wyspy. Pani z wypożyczalni proponuje nam, abyśmy po dopłacie 30 EUR zamiast zarezerwowanego Clio, wzięli nowe Suzuki Grand Vitara. Nie zastanawiamy się długo i odjeżdżamy Suzuki z lotniska autostradą na wschód. Droga jest dobrze oznaczona i wszystko przebiega gładko dopóki nie wjedziemy w pas mgły, która właśnie nadciągnęła od strony morza. Jedziemy we mgle jakieś 20 minut. Mało to komfortowe, bo jesteśmy zmęczeni, na jakimś odludziu w środku nocy, a widoczność sięga zaledwie kilku metrów.
Na szczęście bez problemów udaje nam się dotrzeć do miejscowości, w której spędzimy najbliższe 10 dni. Trochę krążymy po miasteczku, zanim udaje nam się znaleźć hotel.
Jest 2.00 w nocy, a może nad ranem. Zatrzymujemy się w hotelu apartamentowym Cala Azul Park, który zgodnie z opisem miał być nad samym morzem. Nie ukrywam, że o nasze rezerwacji zdecydowało nie tylko położenie, ale i świetna cena – 2500 PLN za 10 dniowy pobyt dla czterech osób.
Jest środek nocy i nie widzimy niczego poza kilkoma budynkami. Słysząc szum fal domyślamy się, że morze jest tuż tuż.
Padamy zmęczeni, bo już 3.00 w nocy. 
A rano widzimy to: 




Dzieci jeszcze śpią, a ja ruszam na poszukiwanie czegoś na śniadanie. Niestety w sklepiku przy hotelu nie ma nic bezglutenowego.
W ciągu dnia odkrywamy najbliższą okolicę. Kilka minut jazdy od hotelu, znajduje się duży market Eroski, a w nim mrożone bagietki bezglutenowe, wędlina bez glutenu i inne artykuły spożywcze. To będzie nasz główny punkt zaopatrzenia w jedzenie, także bezglutenowe.
Bagietki po rozmrożeniu okazują się bardzo smaczne, choć do najtańszych nie należą – ok. 1,6 EUR za sztukę. Kupujemy też jakieś makarony i gotowe sosy bezglutenowe, na wszelki wypadek. Nie zużyjemy ich będąc na miejscu, bo okaże się, że będziemy jeść na mieście.
Cala d’Or okazała się bardzo przyjemną miejscowością i świetną bazą wypadową do zwiedzania Majorki.
Jeszcze przed przyjazdem wyszukałam kilka restauracji bezglutenowych. Jak się później okazało, dobrze, że kilka – bo część z nich była jeszcze zamknięta, a część dopiero przygotowywała się do sezonu, który miał się rozpocząć niebawem na początku maja.
W Cala d’Or stołujemy się przede wszystkim w restauracji Regina lub tapas barze La Bodega. Obydwie restauracje znajdują się w samy centrum naszej miejscowości.
La Bodega - zdjęcia ze strony restauracji

Metrowa deska tapas - niestety nie dla bezglutenowców, bo niektóre tapas zwierają gluten

Można jednak zamówić na sztuki tapas bez glutenu


W La Bodega najczęściej wybieramy metrową deskę tapas. Niektóre z tapas są również w wersji bezglutenowej, więc dla M. wybieramy właśnie takie. Jej ulubionym daniem są krewetki, zapiekane z oliwą i czosnkiem oraz pieczony łosoś.
W wersji bezglutenowej m.in. łosoś

Jedyną wadą jedzenia w La Bodega jest cena. Obiad dla czterech osób z napojami, w tym przepyszną Sangrią, to wydatek rzędu 80-100 EUR. 

W restauracji Regina jemy zwykle przepyszną paellę z owocami morza lub ryby. Nie musimy martwić się  o to, czy dania są rzeczywiście bezglutenowe,  gdyż - jak dowiadujemy się od właściciela – jego żona ma celiakię, więc wszystkie zasady jedzenia bezglutenowego są w Reginie znane i przestrzegane. M uwielbia to miejsce, bo kelnerzy witają ją z daleka, po pierwszej wizycie już pamiętają, że ona jest na specjalnej diecie, więc nie musimy nikomu tłumaczyć, jakiego jedzenia potrzebujemy.
La Regina - nasza ulubiona restauracja w Cala d'Or
Restauracja Regina to nasza absolutna faworytka, jeśli chodzi o jedzenie na Majorce. Cena za obiad dla czterech osób to ok. 60-80 EUR. Nasz syn szczególnie zasmakował w przepysznych żeberkach, choć w Polsce nie był ich miłośnikiem. 
Polecamy też cudowną paellę i dania z ryb oraz pizzę bezglutenową. Dla mnie to herezja jeść pizzę w Hiszpanii, ale nasze dziecko w którymś momencie zażyczyło sobie właśnie tego, bo „zawsze musi spróbować pizzy bezglutenowej w nowym miejscu”. Potwierdzamy więc niniejszym, że w Reginie jest pizza i lasagne w wersji bezglutenowej.


Bezglutenowa pizza

Pyszna ryba w restauracji la Regina



Krewetki zapiekane z oliwą i czosnkiem

Niestety podczas naszego pobytu nie udało nam się znaleźć bezglutenowej lodziarni; choć w jednej z nich zapewniano nas, że lody są bez glutenu, to M miała później bóle brzucha. Nie mamy pewności, ale jednak podejrzewamy, że lody były zanieczyszczone.

Zamiast lodów, amatorom słodkości możemy polecić mrożone desery jogurtowe w APTC Yogurteria Creperia - kilka minut spacerem od naszych restauracji. Mrożony jogurt serwowany jest z dwoma lub trzema dodatkami: owocami, sosami, posypkami, z których część jest bez glutenu. Polecamy, jako alternatywę dla lodów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz